W zeszłym roku dostałam zlecenie wykonania projektu mieszkania dla młodego mężczyzny. Lokum mieściło się w bloku i wymagało całkowitego remontu. Jak na faceta rzecz jasna przystało, założenia zostały ściśle określone: skromnie, bez zadęcia, żadnych zbędnych elementów dekoracyjnych, świetlnych, nie za dużo detali. Mieszanka mebli IKEA + kuchnia na zamówienie.
Wnętrza przez dziurkę od klucza
poniedziałek, 30 stycznia 2017
Męski minimalizm
W zeszłym roku dostałam zlecenie wykonania projektu mieszkania dla młodego mężczyzny. Lokum mieściło się w bloku i wymagało całkowitego remontu. Jak na faceta rzecz jasna przystało, założenia zostały ściśle określone: skromnie, bez zadęcia, żadnych zbędnych elementów dekoracyjnych, świetlnych, nie za dużo detali. Mieszanka mebli IKEA + kuchnia na zamówienie.
wtorek, 3 maja 2016
Zdalnie sterowane :)
Tak właśnie mogłabym nazwać tę realizację. Wszytko odbywało się mailowo, telefonicznie,
telepatycznie... i miało związek z branżą motoryzacyjną... i bynajmniej nie chodziło o samochodziki zdalnie
sterowane. Tu chodziło o rzecz niebywale ważną, może nawet najważniejszą
w samochodach - KIEROWNICĘ!!! A dokładnie o jej personalizację. Czyli o to, żeby była TWOJA, TWOJSZA, NAJTWOJSZA!!!
niedziela, 3 kwietnia 2016
Nie tylko projektami wnętrz żyję, czasem daję odpocząć głowie :)
Mam twórcze ADHD - zdiagnozowałam się. W TV reklamują
specyfik na syndrom niespokojnych nóg... a co z rękami ja się pytam?!! Na
to mam swoje własne lekarstwo - muszę coś robić!!! Niekoniecznie jedno i to
samo. Kiedyś martwiła mnie ta niestałość uczuć, teraz już nie! Zapewne niejedna artystyczna dusza tak ma.
A tak na poważnie, te
moje "kilka srok..." - to antidotum
na dopadające czasem wyczerpanie zawodowe. Projektowanie wnętrz to niezwykle absorbująca praca, bardzo wszechstronna, a że mam w zwyczaju bardzo się angażować, często czuję się tak zmęczona, że muszę dać odpocząć głowie.
Powiankuję trochę i zaraz
przykładnie siadam do projektowania... analizuję, planuję, wprowadzam pilnie punkciki
oznaczające gniazdka, punkty świetlne, hydraulikę...
jak mi się zwoje przegrzeją, to zaraz siadam do maszyny... albo do ogródka w ziemi pogrzebać... albo pomaluję trochę... dziergnę czasem jakąś koronkę... pierniki
polukruję... Nuda mi nie grozi, rutyna
też. Ot taki sposób na życiową radość.
czwartek, 18 lutego 2016
Prawie na kolanie... i finał :)
No i zakończyłam realizację projektu o którym pisałam we wczorajszym poście. Dzisiaj ostatecznie namaściłam, pogłaskałam i niech służy. Mogę już zdradzić gdzie, co i jak... To boczna sala zwana PATIO w COFFEE STREET (klik) w niedalekim Gryfowie. Zapraszam serdecznie w imieniu Beatki - właścicielki tego miejsca. Pyszne jedzonko, polecam.
Pisałam, że projekt powstawał na kolanie. Żeby nie być gołosłowną dołączam dokumentację tychże "niezwykle profesjonalnych" projektów. Zapewne nigdy bym ich kiedyś nie pokazała ale z wiekiem zyskuje się po pierwsze: pewne przywileje, a po drugie trochę dystansu do siebie... :)
Pisałam, że projekt powstawał na kolanie. Żeby nie być gołosłowną dołączam dokumentację tychże "niezwykle profesjonalnych" projektów. Zapewne nigdy bym ich kiedyś nie pokazała ale z wiekiem zyskuje się po pierwsze: pewne przywileje, a po drugie trochę dystansu do siebie... :)
środa, 17 lutego 2016
Prawie na kolanie... :)
Są projekty na które mam dużo czasu, można je delektować, wymyślać,
przemyśleć... do skutku. Nie w tym wypadku.
Na początku grudnia zadzwoniła do mnie Pani z prośbą o pomoc
w zaprojektowaniu dodatkowej sali w istniejącej już restauracji. Harmonogram
robót napięty... święta tuż tuż... oj chyba nie dam rady. No chyba że Pani
poczeka do stycznia... ale najpierw to ja muszę zobaczyć.
Spotkałyśmy się. Ona
Beata (imienniczka), więc już mi się spodobało. Opowiada... opowiada... też mi
się spodobało. Mówię jednak, żeby mi dała kilka dni na przemyślenia, bo krucho jednak
z tymi terminami. No to myślałam.
Ja to mam dwa rozsądki "rozsądek" i
"zdrowy rozsądek". Pierwszy mówił - pomóż, to fajna babka jest... A
drugi?! Hmm... pewnie podpowiedziałby "Miałaś tak nie zapiep...", tylko że szlag go wie gdzie on jest?!
wtorek, 5 stycznia 2016
O stoliku do sushi i takich tam:)
ROK!!! Tyle średnio trwa realizacja kompleksowego
projektu aranżacji wnętrza domu. Pojawiam się na ogół na etapie wstawiania okien, czasem wcześniej. Pół biedy kiedy lato, ale zimą...brrr.
Robię obmiary i przymarzam do ołówka:) Głowy czasem szukam jak mi wiatr
zwieje... Najgorzej jak się zapomnę i wpadam w
kiecce, a tu trzeba na drabinę wejść i następuje licytacja z panami z budowy: "Panie przodem" "No to może
dzisiaj wyjątkowo pan pierwszy;)". Jeszcze gorzej jak zakurzona,
wysmarowana muszę po drodze dzieci odebrać albo zakupy zrobić.
poniedziałek, 4 stycznia 2016
Odpoczywam czy nie odpoczywam, oto jest pytanie:)
To był piękny rok! Bardzo pracowity, ale piękny. Zawodowo działo się. Oj działo! Część realizacji właściwie już skończona, cierpliwie czeka na zdjęciową dokumentację, część na półmetku, a niektóre w fazie przygotowawczej.
Wprawdzie nie
tylko samą pracą człowiek żyje, ale ja trochę tak – nawet jak odpoczywam:)
Niby siedzę sobie w fotelu, gazetki oglądam, a tu dziecię me mówi: „Mamo
odpoczywaj trochę”, a ja oburzona: „A co ja właśnie robię!” (Nie widzi czy co,
że ja sobie te gazetki oglądam i herbatkę popijam?). Dziecię lekko pogubione
dziwi się i kwituje, że tą gazetką to się nieźle zasłaniam i jak mi wygodniej raz mówię:
„Nie przeszkadzaj - mama pracuje!” a raz: „Odpoczywam chyba, nie!”.
Subskrybuj:
Posty (Atom)