środa, 9 grudnia 2015

Jak co roku o tej porze... :)

Bywa, że pierniczę...  może z sensem, może nie ale regularnie. Zaczynam na początku listopada a kończę przed samą Wigilią. Potem na rok mam spokój :)





Był taki czas że chciałam mieć swoją PIERNIKARNIĘ, żeby pierniczyć cały okrąglutki rok i jeszcze nauczyć pierniczenia innych... Pierniczyłyby ze mną STARE PIERNIKI i te początkujące...  A co? Kto by nam zabronił?




Trochę to zweryfikowałam... no bo kiedy? Ale tak sobie myślę, że przyjdzie taki czas...  Na razie hoduję KOGOSIA jednego, co zaczyna być w tym dobry,  więc może we dwójkę się uda... kto wie? ;)




Mogłabym nie pierniczyć...  ale to już nałóg - rzucam dzień przed Wigilią i wracam do niego regularnie o tej samej porze. TRUDNO, czas się pogodzić...


Jak co roku przy tym samym stole, a właściwie 1/3 stołu, wieczorami lub rankiem z herbatką lub kawusią, świeczusią... czasem z jakimś procentowym soczkiem malinowym (tylko jak nie jeżdżę)...  rozpoczynam swój rytuał. A wokół stołu kto? żebraczki... liczą że mi nie wyjdzie, bo wtedy konsumpcja :P Co mówią? Mógłby Ci się nie udać! No to czasem udaję, że mi nie wyszedł :)))) Niech źrą na zdrowie :)))


Te co mi wyszły zamieniam w ozdoby choinkowe. Dowiązuję sznureczki, pakuję w pudełeczka (też je robię a właściwie już nie ja tylko mój KOGOŚ o którym wspomniałam :)) i wysyłam tym co je zdążyli zamówić. Jak co roku... mówię Wam... tym samym nałogowcom - piernikowcom :)))






4 komentarze:

  1. Znam te pierniczki.. są przepiękne.. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero wczoraj odkrylam Pani istnienie, baaardzo podobaja mi sie Pani realizacje a pierniczki na kolejne Boze Narodzenie zamawiam juz dzis
    Pozdrawiam
    A

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...