To był piękny rok! Bardzo pracowity, ale piękny. Zawodowo działo się. Oj działo! Część realizacji właściwie już skończona, cierpliwie czeka na zdjęciową dokumentację, część na półmetku, a niektóre w fazie przygotowawczej.
Wprawdzie nie
tylko samą pracą człowiek żyje, ale ja trochę tak – nawet jak odpoczywam:)
Niby siedzę sobie w fotelu, gazetki oglądam, a tu dziecię me mówi: „Mamo
odpoczywaj trochę”, a ja oburzona: „A co ja właśnie robię!” (Nie widzi czy co,
że ja sobie te gazetki oglądam i herbatkę popijam?). Dziecię lekko pogubione
dziwi się i kwituje, że tą gazetką to się nieźle zasłaniam i jak mi wygodniej raz mówię:
„Nie przeszkadzaj - mama pracuje!” a raz: „Odpoczywam chyba, nie!”.
W ostatnim tygodniu
roku nareszcie znalazłam chwilę dla siebie. Taką prawdziwą! Naprawdę
wypoczywałam. Nabierałam sił i napychałam głowę mnóstwem pomysłów. Wprawdzie było
to ściśle związane ze świątecznym wyjazdem do rodziny mieszkającej w Anglii,
ale gdzie jak nie tu właśnie znaleźć moc inspiracji do dalszej pracy?!
Zwłaszcza gdy się przebywa w hrabstwie
Warwickshire w pobliżu takich miast jak Stratford-upon-Avon, Warwick czy Leamington, bądź hrabstwie Oxfordshire,
gdzie IQ już z samego powietrza staje się wyższe:)
Wszystko
tu jest bajkowe. Domki są rozczulająco małe, w większości starutkie i pięknie
urządzone. Roślinność pomimo zimna zielona, wijąca się i oplatająca wszystko, co
po drodze napotka… No po prostu chłoniesz i cieszysz oko!
Jestem tu nie po raz pierwszy, ale zawsze mam poczucie
niedosytu. Ani napatrzeć ani nadziwić się nie mogę i przeżywam rozczarowanie, że
zdjęcia tego nie oddają.
Przy okazji podpatruję jakie
możliwości mają Angielki urządzając swoje domy. Zaglądam do sklepów z artykułami wystroju wnętrz i doprowadzam się do omdlenia:) Nawet w miejscowym osiedlaku
(choć to w przypadku tego regionu brzmi dość śmiesznie, bo to rzędy
małych, słodkich domków) skręcam w alejkę z artykułami do wnętrz i przeżywam
szok, że wszystko takie ładne.
Największą przyjemność sprawia mi możliwość odwiedzenia romantycznych sklepów Laury Ashley. Ładuję tutaj swoje zawodowe akumulatorki:)
Pięknie zaaranżowane ekspozycje, pokazujące możliwości zestawiania poszczególnych elementów wystroju. Taki bodziec i reakcja: ZACHWYT... biegniesz... ściągasz z półki i do domu:) Proste, nie?!
Mogę dotknąć
wszystkiego na żywo, pozachwycać się tkaninami, wzorami i kolorami, usiąść w
jednym z jej pięknych fotelików i pomarzyć… Och gdyby takich sklepów w Polsce
było dużo i gdyby były w zasięgu cenowym dla większości kobitek...
Tkaniny zawsze w podobnym klimacie, ale tak jak nie można znudzić się przyrodą i porami roku następującymi po sobie, tak ja nie nudzę się tymi kwiatowo-kratkowo-paskowymi deseniami. W Polsce obecnie wielki bum na skandynawskie, białe wnętrza - piękne jakby nie było - ale ja niezmiennie kocham kolory. Nie wyobrażam sobie bez nich własnego domu. Koloruję go tkaninami w zależności od pory roku.
W każdym niemal sklepie - czy to mały czy większy - samiuchne wzdychacze... to ładne a to ładniejsze... Lepiej jednak nie porównywać naszych i angielskich możliwości finansowych, bo niby ceny podobne, no ale to NIBY?!...
Po wyjściu ze sklepu przeżywam wszelkie stany, od euforii po złość przeokropną - no jak tu ma być w angielskich domach brzydko, jeśli wszystko takie piękne i w zasięgu cenowym? NAOBRAŻAM SIĘ: "Tak to ja mogę projektować! SIUUUCH jedną ręką z półki do koszyka - a nie, godziny poszukiwań w sklepach lub ślęczenie w internecie, żeby znaleźć coś zdatnego, zarazem oryginalnego i do tego nierujnującego kieszeni" :( Też bym chciała, żeby wszyscy mieli ładnie... żeby Polki zmieniały wystrój w domach kiedy mają ochotę... żeby poczuły swobodę i nie musiały kalkulować: "Kupię sobie za miesiąc"...
Po wyjściu ze sklepu przeżywam wszelkie stany, od euforii po złość przeokropną - no jak tu ma być w angielskich domach brzydko, jeśli wszystko takie piękne i w zasięgu cenowym? NAOBRAŻAM SIĘ: "Tak to ja mogę projektować! SIUUUCH jedną ręką z półki do koszyka - a nie, godziny poszukiwań w sklepach lub ślęczenie w internecie, żeby znaleźć coś zdatnego, zarazem oryginalnego i do tego nierujnującego kieszeni" :( Też bym chciała, żeby wszyscy mieli ładnie... żeby Polki zmieniały wystrój w domach kiedy mają ochotę... żeby poczuły swobodę i nie musiały kalkulować: "Kupię sobie za miesiąc"...
...dość narzekania. Najważniejsze jednak to, że co jak co, ale po takiej wizycie PROJEKTOWAĆ MI SIĘ CHCE:)
Świetny artykuł, piękne zdjęcia, przez chwilę poczułam się jakbym z Panią była na zakupach u Laury ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję:) Bardzo chciałam podzielić się swoimi odczuciami. Marzę, że takie piękne sklepiki będą w każdym niewielkim mieście w Polsce, żebyśmy mogły buszować w nich i kupować wszystko czego dusza zapragnie:)
Usuń