Mam twórcze ADHD - zdiagnozowałam się. W TV reklamują
specyfik na syndrom niespokojnych nóg... a co z rękami ja się pytam?!! Na
to mam swoje własne lekarstwo - muszę coś robić!!! Niekoniecznie jedno i to
samo. Kiedyś martwiła mnie ta niestałość uczuć, teraz już nie! Zapewne niejedna artystyczna dusza tak ma.
A tak na poważnie, te
moje "kilka srok..." - to antidotum
na dopadające czasem wyczerpanie zawodowe. Projektowanie wnętrz to niezwykle absorbująca praca, bardzo wszechstronna, a że mam w zwyczaju bardzo się angażować, często czuję się tak zmęczona, że muszę dać odpocząć głowie.
Powiankuję trochę i zaraz
przykładnie siadam do projektowania... analizuję, planuję, wprowadzam pilnie punkciki
oznaczające gniazdka, punkty świetlne, hydraulikę...
jak mi się zwoje przegrzeją, to zaraz siadam do maszyny... albo do ogródka w ziemi pogrzebać... albo pomaluję trochę... dziergnę czasem jakąś koronkę... pierniki
polukruję... Nuda mi nie grozi, rutyna
też. Ot taki sposób na życiową radość.